To był jeden z Najpiękniejszych Dni w Moim Życiu. Oczywiście po Dniu, w którym urodziła się moja córeczka 😉 Wstaliśmy wcześnie rano, by dojechać z naszego mieszkania w Papamoa niedaleko Taurangi (na Północnej Wyspie Nowej Zelandii) do Matamata. Zatrzymaliśmy się na parkingu, na którym stało kilka dużych autokarów. Wyszliśmy z samochodu i naszym oczom ukazał się przepiękny widok: wszędzie rozciągały się zielone pagórki, na których pasły się owce skąpane w promieniach porannego słońca.
Wzięłam głęboki oddech, powietrze było niezwykle rześkie. To właśnie tego poranka miało spełnić się moje wielkie marzenie.
Odebraliśmy w kasie zakupione tydzień wcześniej bilety z rezerwacją na godz. 8.30. To właśnie o tej godzinie odjeżdżał pierwszy tego dnia autokar, który zabrał mnie do miejsca, w którym w marzeniach byłam już wiele razy.
Przywitał nas młody chłopak, który był przewodnikiem i opiekunem naszej grupy. Od razu w oczy rzucił mi się pierścień, który błyszczał na jego palcu w porannych promieniach słońca..
Podczas jazdy autokarem przewodnik opowiedział nam jak Peter Jackson, Nowozelandczyk, reżyser "Władcy Pierścieni" i "Hobbita" szukał miejsca, w którym mieli zamieszkać Hobbici, miejsca w którym stworzy Shire. W 1998 roku podczas lotu helikopterem nad swoją ojczyzną, zobaczył on farmę rodziny Alexander, na której codziennie pasie się 14 tysięcy owiec. I to tutaj finalnie powstało 44 najsłynniejszych na świecie nor - miniaturowych domków w ziemi. To z tego miejsca wyruszył w niezwykłą podróż Bilbo Baggins, a później jego siostrzeniec, Frodo.
Będziecie zaskoczeni, że ten magiczny świat z powieści Tolkiena i filmów Jacksona istnieje naprawdę, słychać tu śpiew ptaków o poranku, trawa jest soczyście zielona, w ogródkach rosną dynie, a w karczmie "Pod Zielonym Smokiem" serwują najlepsze bezalkoholowe piwo imbirowe.
Zapraszam na spacer po Hobbitnie!
Podczas wycieczki po Hobbitonie przewodnik zdradza nam mnóstwo ciekawostek i "smaczków" z planu "Władcy Pierścieni" i "Hobbita". Wąskimi ścieżkami wspinamy się po pagórkach do Bag End, domu, w którym Gandalf odwiedzał Bilba Bagginsa.
Na ławeczce, gdzie Stary Czarodziej siedział z Hobbitem wciąż leży fajka..
Po około 1,5 godzinnej pieszej wędrówce po Shire wreszcie docieramy do gospody “Pod Zielonym Smokiem”, gdzie czeka na nas obiecane piwo imbirowe.
To już koniec naszej podróży. Wspomnienia tego dnia na zawsze pozostają w moim sercu. I jedno jest pewne, Hobbiton nie jest parkiem rozrywki, nie znajdziemy tu kiczu, ani wyblakłych gadżetów filmowych. Na końcu świata udało się stworzyć i zachować magię krainy prosto z kart dzieł Tolkiena i kadrów filmów Jacksona.
Usiądź, zamknij oczy i oddaj się marzeniom, a one doprowadzą Cię do Twojego "Shire"...
Moni