Piątkowe spotkanie z mordercą #3

Na wstępie chciałem przeprosić, że wpis pojawia się dopiero dziś. Niestety natłok różnych obowiązków spowodował lekkie opóźnienie w pisaniu.

Spacer z psem

Pani Barbara Dunham, mieszkanka Barkling - wschodniej dzielnicy Londynu, lubiła chodzić na spacery ze swoim ukochanym psem. Miała swoją stałą ścieżkę, którą zawsze spacerowali. Jednak pewnego dnia ich spacer nie zakończył się tak jak wszystkie pozostałe.
Pani Barbara znalazła młodzieńca, którego ciało było oparte o murek cmentarza w Barking. Wtedy jeszcze nie podejrzewała najgorszego, jednak kiedy podeszła bliżej uświadomiła sobie, że chłopak nie żyje. Jak się później okazało, przedawkował narkotyki
Kiedy kilka tygodni później Barbara znowu wyszła na spacer i znowu podążała tą samą ścieżką, horror się powtórzył. Znowu w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, oparty o murek leżał młody mężczyzna. Zupełnie jakby ktoś przewinął taśmę.

Telefon alarmowy

19.06.2014 - mężczyzna dzwoni pod numer alarmowy:

Pogotowie: Pod jakim adresem jest wezwanie?
Mężczyzna: Cooke Street
Mężczyzna: Tam jest młody chłopak, wygląda jakby zemdlał przed domem
Pogotowie: Pod którym numerem?
Mężczyzna: 47-58, tak mi się wydaje
Pogotowie: Cooke Street 47?
Mężczyzna: Tak
Mężczyzna: Wygląda jakby zemdlał, miał napad albo coś...albo jest po prostu pijany
Pogotowie: Może pan potwierdzić adres?
Mężczyzna: ohh, już odjechałem stamtąd
Pogotowie: Gdzie to było na zewnątrz?
Mężczyzna: Cook Street
Pogotowie: Jaki numer drzwi?
Mężczyzna: Nie wiem, nie spojrzałem
Pogotowie: Wcześniej pan mówił 47
Mężczyzna: Tak, 47
Pogotowie: Czy widział pan co się stało?
Mężczyzna: Nie
Pogotowie: Nie, czyli po prostu pan podejrzewa, że on miał atak i leży na ziemi teraz?
Mężczyzna: Tak
Pogotowie: Czy on oddycha?
Mężczyzna: Nie wiem

Kiedy na miejsce dotarło pogotowie, chłopak już nie żył. Jednak gdy na miejscu pojawiła się policja, śledczy od razu nabrali podejrzeń. Na ciele młodzieńca widać było krew oraz sińce.

Grindr


Wszystkich tych chłopców łączyła jedna, dość istotna rzecz. Wszyscy byli gejami, którzy korzystali z różnych portali randkowych, również między innymi Grindr (odpowiednik Tinder). To co ich również łączyło, to że swój żywot zakończyli w ten sam sposób, w tej samej okolicy. Był jeszcze jeden dość istotny fakt. Każdy z nich był tuż przed śmiercią na randce z mężczyzną umówionym przez internet.

Anthony Walgate


41-letni kucharz, mieszkający we wschodnim Londynie, w dzielnicy Berkling. Gej, który miał kilkadziesiąt profili na różnych serwisach randkowych, dedykowanych dla homoseksualistów. To właśnie on widział się z każdym z martwych młodzieńców, tuż przed ich śmiercią. Co więcej, to on wzywał pomoc w dniu 19-tego czerwca 2014 roku do Anthonego Walgate, który leżał przed jego domem. Początkowo Port zeznał, że znalazł go wracając z nocnej zmiany w pracy. Kiedy policja odkryła, że oboje znali się z serwisów internetowych, wtedy Stephan Port, zmienił zeznania. Stwierdził, że odbył on spotkanie z Anthonym, podczas którego zażywali GHB (popularny narkotyk w środowisku gejowskim). Powiedział także, że chłopak sam chciał dodatkową dawkę, po której odpłynął i zasnął na łóżku. Według jego zeznań wyszedł on następnie do pracy, a kiedy wrócił znalazł Anthonego martwego na swoim łóżku. Wyniósł go z domu, bo rzekomo spanikował, że mógłby ponieść konsekwencje, gdy ciało zostałoby znalezione u niego w mieszkaniu.

Za całe to zdarzenie Stephen Port dostał wyrok 8 miesięcy aresztu za fałszowanie zeznań i wprowadzanie policji w błąd. Został on jednak zwolniony z zarzutów morderstwa.

Nieudolna praca policji


Jak się okazało na późniejszych etapach śledztwa, policja od początku prowadziła sprawę bardzo nieudolnie. Już po pierwszym morderstwie na Anthonym Walgate, powinni oni przeszukać komputer Stephena Porta. Gdyby to zrobili, znaleźliby bardzo ważną informację.
Port wpisał kiedyś w wyszukiwarce hasła: gwałt na nieprzytomnym chłopcu, piłgułka gwałtu
Policja mimo, że kilka miesięcy po tym zdarzeniu, dostała zgłoszenie o kolejnym młodzieńcu, znalezionym martwym w tej samej okolicy, oraz wiedząc że zmarł on z przedawkowania GHB, w żaden sposób nie połączyła obu tych przypadków. Uznali, że znaleziony pod murem cmentarza Gabriel Kovari popełnił samobójstwo.
Już wtedy wydawało się to być bardzo podejrzanym, że dwóch gejów w podobnym wieku, znaleziono martwych w tej samej okolicy. Gdyby policja bardziej przyłożyła się do swoich zadań, to odnalazłaby przyjaciela Stephana Porta, który wiedział, że Port spotykał się z Gabrielem. Na tym etapie mieliby niezbity dowód, że oba zgony łączy jedna osoba.
Gdyby tylko skojarzono fakty ze sobą, być może udałoby się uniknąć śmierci Daniela Whitwortha, który to również został odnaleziony w tym samym miejscu i okolicznościach co Gabriel Kovari.
Przy Danielu znaleziono dodatkowo list pożegnalny, w którym to tłumaczył niby, że czuje się odpowiedzialny za śmierć Gabriela z którym się spotykał i z którym to zażywał GMB. Z listu wynikało, jakoby Daniel był z Gabrielem kiedy ten przedawkował narkotyk.
Kiedy rodzina "samobójcy" zobaczyła ten list od razu wydawał się im on podejrzany. Zupełnie nie pasował do osoby, którą znali. Jedno konkretne zdanie wzbudziło ich szczególną uwagę Nie obwiniajcie za moją śmierć mężczyzny, z którym się wczoraj widziałem. Nikt nie wiedział, kim mógłby być ten tajemniczy nieznajomy...

Rodziny i przyjaciele zmarłych mężczyzn próbowali pomagać w wyjaśnianiu tajemniczych śmierci ich bliskich. Jednak przy każdej próbie odsyłano ich z kwitkiem. Przyjaciel Gabriela Kovari poinformował śledczych iż ma dowód, na to że Garbiel i Daniel byli widziani podczas jednej z imprez kończących się wielką orgią. Że podczas tej zabawy widziano, jak gwałcono nieprzytomnego chłopaka.
Z kolei rodzina Daniela dopytywała o badanie pisma przez grafologa oraz testy DNA prześcieradła na którym leżał Daniel. Żadnych z tych rzeczy nie zrobiono. A gdyby tylko sprawdzono te rzeczy, to znowu znaleziono by jeden wspólny mianownik - Stephen Port.

Jack Taylor


Mimo tych wszystkich dowodów policja nie potrafiła powiązać faktów w jeden logiczny ciąg. Uznano, że chłopcy przedawkowali narkotyki i nie należy w tym dopatrywać się drugiego dna. I nawet, gdy rok później, gdy Stephen Port wyszedł z aresztu (był skazany za składanie fałszywych zeznań) i gdy znaleziono kolejne ciało oparte o murek cmentarza w Barkling, dalej nie budziło to podejrzeń policji. Tutaj znowu do akcji wkroczyła rodzina zmarłego, która w żaden sposób nie mogła uwierzyć, że ich bliski mógł przedawkować narkotyki. Wymusili oni na policji, aby ta sprawdziła monitoring na trasie, którą prawdopodobnie mógł przebyć Jack Taylor.

Okazało się, że rzeczywiście na nagraniach zarejestrowano Jacka, w dodatku był on w towarzystwie wysokiego mężczyzny. Po analizie wideo okazało się, że tą osobą był Stephen Port. Tym razem policja nie mogła zignorować tego faktu.

Stephen Port

Stephen Port okazał być się mordercą, który wyszukiwał swoje ofiary w internecie. Umawiał się z nimi na randki, odurzał narkotykami i gwałcił. W jego mieszkaniu znaleziono kolejne dowody w postaci buteleczek i fiolek z GHB, znaleziono również nagrania na których Port gwałci nieprzytomnego mężczyznę. Ostatecznie znaleziono na jego komputerze iż szukał on filmów z gwałtami na chłopcach oraz wyszukiwał informacji jak to zrobić.
Po zebraniu dowodów uznano Stephana Porta winnym śmierci 4 młodych mężczyzn. Dodatkowo w śledztwie wykryto, że Port dokonał jeszcze kilku innych przestępstw na tle seksualnym.


Źródła

https://www.thesun.co.uk/news/2245198/grindr-serial-killer-stephen-port-guilty-murder-gay-dating-app/


Zdjęcia pochodzą z artykułu zamieszczonego w internetowym wydaniu The Sun. Link powyżej

Jeśli podobał Wam się ten post, śmiało głosujcie oraz śledźcie mój profil @lipszczak

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center