Zaraza. Brak startów, brak motywacji, ograniczenia. Trwa już to cholerstwo kilka miesięcy i nie ułatwia życia zawziętym adeptom przekładania kopytami w sportowym obuwiu. Opowiadać na blogu też nie ma za bardzo o czym, stąd tak długi brak nowych wpisów.
Sytuacja zmusiła mnie to wypracowania nieco innego podejścia do biegania. Raz na jakiś czas realizuję sobie swoje własne, osobiste zawody. Planuję taki bieg z wyprzedzeniem, wpisując go w kalendarz i staram się do niego przygotować tak jak do zawodów w czasach normalności. Zauważyłem, że gdy coś już zostanie zapisane, zapada klamka i czuję się zobowiązany przed samym sobą aby dobrze się wywiązać z obietnicy. Co ciekawe metoda ta sprawdza się także w innych sferach życia, nie tylko w sporcie. Dla przykładu, dwa tygodnie temu udało mi się pobiegać 5 km w tempie około - startowym i blisko życiówki, czyli 00:18:33. Tydzień temu dla odmiany wyszła bardzo fajna, szybka dycha. Można więc jak widać całkiem konkretnie przewietrzyć płuca - nawet w czasach zarazy. Taki indywidualny test nie zastąpi napewno biegu z grupą rywali, adrenaliny i atmosfery zawodów, ale z braku innej możliwości stanowi całkiem ciekawą alternatywę. Z pewnością lepsze to od siedzenia w domu i zwalania całej winy na epidemię. Jako ludzie często mamy tendencję do przerzucania odpowiedzialności na pogodę, choroby, czy innych. Czujemy się wtedy w pewnym sensie usprawiedliwieni. Ja zamiast tego polecam wprowadzić sobie plan osobistych zawodów/sprawdzianów i się go trzymać. To naprawdę działa. Życzę tymczasem wszystkim zdrowia i szybkiego powrotu do normalności!
Posted from my blog with SteemPress : http://35minut.pl/2020/06/18/zawody-w-czasach-zarazy/