Moja radość i entuzjazm trzy tygodnie (i około cztery dni) temu kiedy zauważyłem, że Jay Munly
ma grać w Krakowie była pokaźna, szczególnie że wsparcia czy też supportu udzielał fenomenalny Hiob Dylan ( o którym nie raz już tutaj wspominałem) ...
koncert byłabrdzo udany, co prawda przez trzy tygodnie oczekiwania entuzjazm nabrał zdrowszych / skromniejszych kształtów - dotarłem do Alchemii (Klub na Kazimierzu) trochę po dwudziestej - spotkawszy koleżankę Katarzynę odpuściliśmy pierwszy wspierający projekt (trzy osobowy) Whalesongs - którego jakoś trudno było słuchać .
Nie mając jednak obeznanej sytuacji na dole - sugerując się opinią koleżanki obawiałem się, że moze być cieżko się w ogóle ścisnąć na widowni - na szczęście nie było tka źle.
Hiobełek (jak sam o sobie śpiewa) zagrał kilkanaście piosenek czyli większość swojego wciąż niestety skromnego repertuaru - w tym jedna nową - nie było miejsca do jakiegoś energicznego skakania w pierwszych rzędach widowni - choć kilka osób próbowało - tylne rzędy stały sztywno i kontemplowały koncert.
Sam zespół towarzyszący Jayowi Munlemu Lupercalians tez był sporym zaskoczeniem - ciekawe kreacje które wcześniej widziałem na YouTube na żywo wyglądały Jeszce bardziej intrygująco.
Sam Munly na żywo okazał się mieć mnóstwo energii i szalonej ekspresji - znając jego ciut mroczną i gotycką twórczość obawiałem się tegoż efektu - jednak na żywo czuć jego ogromną energię - jest to po prostu inna jakość.
No i zagrał aż dwa utwory na bis - nie jakieś całkiem krótkie !
ENGLISH
My joy and enthusiasm three weeks (and about four days) ago when I noticed that Jay Munly
was to play in Krakow was sizable, especially since the support or support was provided by the phenomenal Job Dylan ( whom I have mentioned here more than once) ....
The concert was very successful, admittedly during the three weeks of waiting the enthusiasm has taken a healthier / more modest shape - I arrived at Alchemy (Club in Kazimierz) a little after 20:00 - having met my friend Katarzyna we let go of the first supporting project (three people) Whalesongs - which somehow was difficult to listen to.
However, not being familiar with the situation downstairs - suggesting the opinion of my friend I was afraid that it might be difficult to squeeze in the audience at all - fortunately it was not so bad.
Hiobełek (as he sings about himself) played a dozen songs, i.e. most of his still unfortunately modest repertoire - including one new one - there was no room for some energetic jumping in the first rows of the audience - although a few people tried - the back rows stood stiffly and contemplated the concert.
The band itself accompanying Jay Munly's Lupercalians was also quite a surprise - the interesting creations that I had previously seen on YouTube looked even more intriguing live.
Munly himself live turned out to have a lot of energy and crazy expression - knowing his somewhat dark and gothic work I was afraid of this effect - but live you can feel his enormous energy - it's just a different quality.
And he played as many as two songs as an encore - not some pretty short one !
Translated with www.DeepL.com/Translator (free version)