Na początek ważne sprostowanie. Ostatnio pisałem o pierwszej ofierze śmiertelnej protestów - młodej kobiecie, która postrzelona w głowę zmarła w szpitalu. Informację o jej śmierci podałem tydzień temu, 14 lutego. Kobieta zmarła jednak dopiero w piątek, 19 lutego.
Na poniedziałek 22 lutego zaplanowane są największe jak do tej pory protesty. W całym kraju ma dojść do masowych strajków. Przyłączenie się do protestów zadeklarował m.in. City Mart, największa w kraju sieć sklepów.
Niestety, na ulicach Birmy doszło do kolejnej eskalacji przemocy. W sobotę podczas protestu w mieście Mandalaj policja użyła przeciwko zgromadzonym ostrej amunicji. Zginęło przynajmniej dwóch protestujących. Jedną z ofiar jest 36 - letni mężczyzna, drugą - nastolatek poniżej 18 roku życia.
Władze zapowiadają, że udzielą "stosownej odpowiedzi" i podejmą akcję przeciwko protestom. Według oświadczenia, pokojowe protesty są zgodne z prawem, ale zagrażanie stabilizacji kraju - nie.
Źródła mówią również o jednym zabitym policjancie. Jeśli informacja jest prawdziwa, od 1 lutego w protestach zginęły już łącznie cztery osoby.
Zaniepokojenie sytuacją w kraju wyraża coraz więcej państw i organizacji międzynarodowych. USA, Wielka Brytania i Kanada ogłosiły wprowadzenie sankcji, wymierzonych w konkretne osoby związane z juntą. Sprzeciw przeciwko użyciu siły do tłumienia pokojowych protestów wyraził m.in. Singapur.
Na protestach pojawiają się hasła oskarżające Chiny o wspieranie junty.
W kraju aresztowano około 500 osób. Dużą część aresztowanych stanowią pracownicy banków i sektora publicznego, którzy w ramach protestu przeciwko nowej władzy dobrowolnie zwalniają się z pracy.
Niektóre źródła mówią o przypadkach przechodzenia funkcjonariuszy służb porządkowych na stronę protestujących. W sobotę media państwowe opublikowały jednak wystąpienie jednego z żołnierzy, który wcześniej miał dołączyć do protestujących. W oświadczeniu twierdzi on, że... był wtedy pijany i nie wiedział, co robi.
W kraju wciąż ograniczony jest dostęp do internetu. Nie działa większość mediów społecznościowych.
W wielu miejscach ludzie mają problem z wypłacaniem pieniędzy w bankomatach. Z powodu masowych prób wycofywania swoich oszczędności z banków, w niektórych bankomatach zwyczajnie brakuje gotówki.
Aung San Suu Kyi nadal przebywa w areszcie domowym. Od momentu przejęcia władzy przez wojsko nie ma o niej oficjalnych informacji, nie pojawiła się również publicznie. W zeszłym tygodniu rozpoczął się jej proces. Na salę nie wpuszczono jednak jej prawnika. Oskarżenia pozostają te same. Głównym zarzutem jest nielegalne posiadanie "narzędzi do komunikacji" - czyli walkie - talkie.