Om nom nom - S01E02

Myśleliście, że po jednym poście sobie zapomnę o temacie? Że powieszę na kołku świętego nigdy? Nie, to musi trwać - nawet jeśli będzie w nieregularnych odstępach pojawiać się na blogu. Także dla wszystkich głodomorów, nocnych marków i tych, którzy czekali - wrzucam na tapet nowy temat. Dzisiaj będzie o Panie Preclu.

image.png

Lokal jest obok pączkarni - ta znajduje się w następnej witrynie po prawo. Jak ktoś bywa w centrum Katowic to mógł zauważyć, że często się ktoś kręci pod szybą i zastanawia o co chodzi z tymi preclami. Przyznam, że kiedy mijałam to pierwszy raz to nie zwróciłam większej uwagi, o nowy lokal, ale to by było na tyle. Możliwe, że gdzieś się spieszyłam, nieistotne. Postanowiłam jednak, że dam temu miejscu szansę z czystej ciekawości. Tym bardziej, że na 3 Maja w Katowicach następuje swego rodzaju zmiana warty i pojawiło się sporo nowych lokali (zaskoczyło mnie, że nagle wyrosły dwie piekarnie gruzińskie, ale poza nimi jest też na przykład kilka świeżych kawiarni).
A jakbyście się zastanawiali co to za reklama na tej małej kredowej tablicy to już śpieszę z wyjaśnieniem! Precel szarlotka dla odważnych i ciekawych - wciąż przede mną do spróbowania.

image.png

Z racji tego, że choć ostatnie badania wyszły całkiem przyzwoicie jak na mój sposób żywienia i spędzania czasu w ciągu dnia, nie byłam jakoś mocno zainteresowana słodkimi preclami. Może dalej chciałabym spróbować takiego z nutellą, ale jakoś nie mogę na niego trafić (pewnie jest popularny i szybko schodzi - ale to robocza teoria na szybko). Dlatego też skończyłam z tymi wytrawnymi lub słonymi jak kto woli. Kształtem nie przypominają takiego standardowego, poskręcanego precla jak w logo firmy. To raczej "proste" ciasto - jest zakręcone nieco inaczej, ale to zobaczycie na kolejnym zdjęciu.
Tym razem padło na dwie pozycje - kurczaczka i funghi - oba z mozzarellą w środku. Na pewno na plus, że na opakowaniu jest informacja jaki precel jest w środku, to miłe że nie muszę się nad tym zastanawiać i gryźć na oślep myśląc czy to jest ten czy jednak zjadam czyjegoś.

image.png

O ile funghi (czyli pieczarkowo-serowy) dotrwał do mieszkania, o tyle kurczaczka to musiałam natychmiast zjeść, byłam taka głodna, a precluch taki ciepły. Tutaj notatka ode mnie - tam precle nawet jak są na wystawie, to są podgrzewane, więc takiego ciepłego bydlaka zjeść to sama radość i ten ciągnący się serek, omatululu! No to niewiele myśląc zabrałam się za odpakowanie zawodnika i zrobiłam kilka zdjęć zanim wylądował w moim brzuszku.

image.png

Tak jak wspominałam, cały precel jest prosty - to ciasto jest zawinięte wokół farszu. Najbliżej tego jest chyba jakiś hotdog w cieście, ale to są zupełnie inne ligi jakości i smaku. Sezamu czy innych nasionek - nie oszczędzali, sypali gęsto. Sam precel jest chrupiący, ale nie suchy, czuć świeżością. Jeśli dłużej poprzygląda się temu co dzieje się we wnętrzu lokalu - tam co chwila ktoś robi kolejne precle.

image.png

A tutaj już po chapsnięciu. Jak widać na załączonym obrazku, jest kurczaczek, jest serek i do tego się ciągnie. Wnętrze ciepłe, w sam raz na takie chłodniejsze, jesienne dni. Niestety mam tylko jedno zastrzeżenie - bo kawałek kurczaka usiłował mnie zabić poprzez uduszenie. Tak, zadławiłam się tym kurczakiem. Myślałam, że się uduszę czekając na tramwaj ale po kilku mocniejszych szarpnięciach (a mój kaszel brzmi jakbym miała dobre 80 lat), udało mi się uratować. Łzy w oczach, uczucie zdrady... I kolejny gryz kurczaka, bo nadal byłam głodna. Zdecydowanie zakręcone popołudnie.

Czy polecam to miejsce? Jak na razie tak. Nadal brakuje mi dobrej próby kontrolnej dla słodkich precelków, ale myślę że to tylko kwestia czasu.

image.png

PS: Mają też kartę preclożerca i jak pozbieram pieczątki to dostanę darmowego precelka!

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center