Czas wracać

Weekend się kończy, a wraz z nim moja wyprawa do Warszawy. Zawsze mamy ambitne plany, żeby coś zobaczyć, gdzieś wyjść, a kończy się na tym, że może pójdziemy do galerii. Większość czasu i tak spędzimy na kanapie, odpoczywając po tygodniu pracy. Moi rodzice oczywiście by nas wyśmiali, bo przecież stukanie w komputer to nie jest praca, ale mam na ten temat inne zdanie. Z resztą, niech spróbują radzić sobie ze wściekłymi arabami to przekonają się jak bardzo karkołomną pracę mam. Nie umniejszam tutaj innym zawodom, które spędzają czas wpatrzeni w ekran - po prostu moja praca choć wydaje się prosta i mało wymagająca, to bywa męcząca z racji kontaktu z ludźmi.

Ponieważ wydostanie się z Warszawy w weekend jest zawsze problematyczne, skończyłam znowu w pendolino - tym razem totalnie zapchanym, w wagonie ze stadem hałaśliwych dzieci. Oczywiście, pociąg Express InterCity Premium był w formie. Jak każde szanujące się InterCity - spóźnione! Express Premium, aha, jasne...
Na stację przyjechał na czas, zdążyłam pożegnać się z chłopakiem, wybiła 18:29 i co? I jajco! Stoimy. Nie wiedziałam o co chodzi, skończyło się na tym że nabiliśmy 20 minut stania z nieznanego mi powodu. Nawet gdybym chciała usłyszeć komunikaty, to dzieci w przedziale były tak głośne, że nie szło zrozumieć co mówią. Dałam sobie z tym spokój, wcisnęłam słuchawki mocniej do uszu i zasnęłam.

image.png

Obudziłam się pod Sosnowcem, więc na kilka minut przed alarmem bezpieczeństwa w telefonie - żebym jednak nie przespała mojej stacji. Pozbierałam się i w spokoju wyszłam z pociągu. Znowu na śląsku. Jeszcze tylko szybki spacerek na tramwaj i mogę się zakopać na tapczanie. Oczywiście, że po drodze musiałam być zaczepiona przez jakiegoś faceta, który usilnie próbował nawiązać kontakt. Plus za spostrzegawczość, że miałam słuchawki, ale ostatnie na co miałam ochotę to wyjmować portfel przy kimś obcym w nocy. Dodatkowo za dosłownie 2 minuty miałam tramwaj do siebie, czekanie 10 minut w nocy na kolejny średnio mi się uśmiechało, więc pozostało mi spławić człowieka. Czy byłam jakaś miła, uprzejma czy współczująca? Niezbyt. Czy czuję się z tym źle? Również niezbyt. Powiedziałabym, że irytują mnie takie sytuacje. Jest ciemno, późno, ja objuczona jak osiołek transportowy i naprawdę chciałam już znaleźć się w swojej bezpiecznej norze.

Na szczęście tramwaj przybył, mogłam się do niego zapakować i pozostało dojechać do mieszkania. Bezczelnie rozwaliłam się z torbami, już prawie-prawie dotarłam. Po drodze oczywiście wsiedli koneserzy żubra, ale udało mi się ominąć zaszczytu interakcji z nimi. Jeszcze tego brakowało, zbierałabym takie akcje jak naklejki pokemonów czy coś.

image.png

Wróciłam do mieszkania, na domiar złego zniszczono graffiti w przejściu podziemnym. Nie żebym była jakąś ich fanką, ale to było całkiem dobrze wykonane i mogli już zostawić - zwłaszcza że Chorzów jest niebieski do bólu. No cóż, pewnie na dniach ktoś wpadnie to naprawić jak tylko informacje pójdą w świat. Nie jestem kibicem Ruchu, ale przykro mi było na to patrzeć. Krótko mówiąc i cytując klasyka:

Niedziela wieczur i humor popsuty

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center