24 kwietnia 2022 Emmanuel Macron uzyskał reelekcję we francuskich wyborach prezydenckich, pokonując w drugiej turze Marine Le Pen, wynikiem 58,54% do 41,46%. Pomimo olbrzymich protestów żółtych kamizelek z 2018 i 2019 roku, jak i bezwzględnej polityki covidowej, urzędującemu prezydentowi udało się ponownie zwyciężyć nad kontrkandydatką.
Tak jak przed pięcioma laty w drugiej turze francuskich wyborów prezydenckich zmierzyli się Emmanuel Macron i Marine Le Pen. Kandydatka Zjednoczenia Narodowego odniosła klęskę, zmniejszając jednak przewagę Macrona z 32,2 punktów procentowych w wyborach z 2017 roku do 17,05 punktów procentowych. Reelekcja Macrona niewątpliwie sprawiła, że wielu, nie tylko francuskich, liberałów i zwolenników globalizmu odetchnęło z ulgą, a jednak wyniki prezydenckiego starcia mogą zapowiadać społeczno-polityczne trzęsienie ziemi we Francji.
Trzecie miejsce w pierwszej turze zajął Jean-Luc Mélenchon z La France insoumise (Niepokorna Francja). Uzyskał 21,95% plasując się zaraz za Le Pen. Mélenchon jest socjalistą, przeciwnikiem NATO, a jednocześnie głosem zamieszkujących Francję muzułmanów oraz zwolennikiem ich nieograniczonej imigracji, przedstawicielem tzw. islamogoszyzmu (islamolewicy). Przed drugą turą nie poparł oficjalnie Macrona, apelując jednak by jego wyborcy, nie oddawali głosów na Le Pen.
CZYTAJ TAKŻE: Najgorszy wróg Europy
Na czwartym miejscu z wynikiem 7.07% uplasował się znany dziennikarz i eseista Éric Zemmour. Jego kandydatura była uderzeniem w Marine Le Pen z prawej strony. Zarzucał jej nieskuteczność i zmiękczenie przekazu. Zemmour samemu nie będąc etnicznym Francuzem (jest żydowskiego pochodzenia) chce walczyć z islamizacją kraju. Uważa, że francuska kultura jest nie do pogodzenia z islamem, chce ograniczyć prawo cudzoziemców do nabywania gruntów we Francji i do korzystania z opieki zdrowotnej. Uderza także w propagandę środowisk LGBT i całość liberalnego światopoglądu odzierającego człowieka z naturalnie określających go cech takich jak płeć czy korzenie. Jeszcze przed wyborami, siostrzenica Le Pen, Marion Marechal oficjalnie poparła kandydaturę Zemmoura.
Zarówno Mélenchon, Zemmour, jak i Le Pen są przeciwnikami mieszczańskiego status quo, atakując go z perspektywy wspólnotowej (ci ostatni) czy też lewacko-multikulturalnej (ten pierwszy). Nie dziwi więc, że duża część wyborców Macrona z drugiej tury to elektorat negatywny. Obecny prezydent w opozycji do Le Pen jawi się jako obrońca przed skrajną prawicą, w opozycji do Mélenchona jako przeciwnik skrajnego socjalizmu i islamskiego ekstremizmu.Dużym nieporozumieniem jest rzecz jasna nazywanie obecnego Zjednoczenia Narodowego, zwłaszcza z perspektywy polskiej, skrajną prawicą. Marine Le Pen nie jest zwolenniczką zakazu aborcji, odmówiła poparcia organizacji sprzeciwiającej się tzw. małżeństwom homoseksualnym, zasłaniając się republikańskimi ideałami, współpracuje z umiarkowanymi działaczami LGBT, uważa, że wyznawanie islamu da się połączyć z byciem Francuzem. Najlepszym przykładem prowadzonej przez Marine deradykalizacji partii było usunięcie z niej własnego ojca Jeana-Marie. Mimo to we Francji nazwisko Le Pen wciąż kojarzy się ze skrajnym nacjonalizmem. Warto dodać, że sama Marine nie utożsamia się z pojęciem prawica, twierdząc, że reprezentuje lud francuski.
CZYTAJ TAKŻE: Czy kraju zachodu czekają wojskowe przewroty?
Strategia wyborcza Marine Le Pen polega na gromadzeniu wokół siebie elektoratu suwerennościowego, chcącego większej niezależności Francji od organizacji międzynarodowych pokroju NATO oraz elektoratu socjalnego. Są to również poglądy dużej części wyborców Mélenchona. W związku z tym Le Pen na dalszy plan odsuwa kwestie tożsamościowe czy światopoglądowe.
Przyglądając się rozłożeniu głosów w drugiej turze widać, że na Macrona głosowali przede wszystkim ludzie lepiej sytuowani, a także emeryci.
https://twitter.com/KacperKita/status/1518961830433103872?cxt=HHwWgIC9pZXvt5QqAAAA
- KacperKita
Macron może także cieszyć się poparciem mieszkańców dużych miast, a zwłaszcza stolicy, podczas gdy na Le Pen chętniej głosują mieszkańcy wsi i miasteczek. Francuska scena polityczna jawi się więc obecnie nie jako miejsce starcia tradycyjnych konserwatystów, liberałów i socjalistów, lecz raczej jako konflikt między ceniącymi spokój mieszczanami a rozdrażnionymi robotnikami. Konflikt pomiędzy zwolennikami globalizmu a lokalizmu, pomiędzy nudnymi technokratami chcącymi dyktatorskimi metodami zachować liberalny status quo a ludźmi chcącymi przywrócić dawną świetność Francji (Zemmour), bądź też całkowicie negującymi tradycyjnie rozumiany naród francuski (Mélenchon).
Czy wobec rosnących napięć społecznych, coraz bardziej autorytarnych zapędów liberałów (wystarczy spojrzeć na sposób radzenia sobie z protestami żółtych kamizelek, czy protestami antylockdownowymi we Francji) oraz problemów z imigrantami, zmiękczanie przekazu przez Marine Le Pen jest odpowiednią taktyką? Czy przyjęty przez nią wizerunek troskliwej matki i miłośniczki kotów sprawdza się lepiej niż polaryzującego opinię publiczną radykała z opaską na oku, jakim był jej ojciec? A może jak twierdzi wielu w tym Zemmour, osoba z nazwiskiem Le Pen po prostu nie może wygrać we Francji?
Być może konsekwentnie przyjmowana przez Marine taktyka „dediabolizacji” przyniesie w końcu korzyść francuskim narodowcom. Być może jedyną szansą na zwycięstwo jest odrzucenie drobnomieszczańskiej poprawności i otwarte prezentowanie nacjonalistycznych postulatów. Jak na razie pewnym jest, że Francję czeka kolejne pięć lat rządów liberalno-autorytarnego globalisty.
Narodowcy.net / pch24.pl / nlad.pl
Tekst opublikowany pierwotnie na portalu narodowcy.net