Obrazek ze zbioru użytkownika nightowl z serwisu Pixabay
Nagle zdałem sobie sprawę, że mam w ręku narzędzia do stworzenia pewnego dzieła.
Bywa że zdaje mi się że jestem próżny częściej niż bym chciał.
Ale wpadłem na pomysł który nie daje mi spokoju.
Lojalnie uprzedzam, że poniżej wydurniam się dla własnej satysfakcji.
start
Morsowanie. Sport zimowy, wymaga krzepy. Ostatnimi czasy przedmiot ostrej wymiany zdań między entuzjastami a krytykami entuzjazmu.
Lubię pływać w zbiornikach tzw. naturalnych. Jak dotąd jednak dane mi było korzystać z ich dobrodziejstw jedynie w miesiącach letnich.
Stwierdziłem że kiedyś powinienem pomorsować. Wtedy mógłbym się cieszyć pływaniem dłużej niż tylko przez dwa-trzy miesiące.
Pierwsza, nieśmiała próba wyszła mi w październiku zeszłego roku. Przeżyłem. Ale jak tylko podzieliłem się tym ze światem, otrzymałem sygnały że entuzjazm jest niewskazany. Spekuluję, iż to kolektywna świadomość ukarała mnie nieprzyjęciem na warsztaty pisania scenariuszy. Echo niechęci wobec nadmiernie entuzjastycznych morsów poszło kanałem ortogonalnym. Jeśli zaś Czytelnik należy do tego nielicznego grona które nie wie, co teraz mam na myśli, już tłumaczę. Czas ortogonalny to pojęcie, którym posługiwał się pisarz Philip K. Dick. (Autor, między innymi pierwowzoru literackiego Łowcy Androidów). W jego wizji, to co będzie, wpływa na to, co jest.
Byłoby to uzasadnieniem proroczych wizji. Sobotni indyk traci głowę, a śniło mu się to z czwartku na piątek.
Wracajmy do morsowania.
Tak się zastanawiam i nie jestem pewien pewnych rzeczy. Kilka faktów składa się we frapującą całość.
Po pierwsze, lubię pływać
Po drugie, noszę obfity zarost
Po trzecie, mój brzuch ma całkiem konkretny rozmiar
(jak do tego doszło, nie wiedzą nawet najstarsi ludzie pogranicza)
Doszedłem do wniosku że powinienem spojrzeć na sprawę z innej perspektywy...
...i poludziowałem
STOP
Nie do końca, bo poludziować raz na jakiś czas wręcz polecam.
teraz naprawdę stop
Otwarcie na twórczość wciąż się zbliża i zbliżyć nie może - ale utrata nadziei byłaby tu przedwczesna. Czas musi nadejść i w końcu nadejdzie