Dziennik #294/2024 - przeterminowane leki

Dobry wieczór.

Wstałam bardzo zmęczona. Długo się męczyłam, żeby zasnąć i wcześnie wstałam. Jest to wina mojego samopoczucia fizycznego, bo przeziębienie nadal ma się dobrze, w przeciwieństwie do mnie. Na szczęście myślę, że obędzie się bez wielkich problemów zdrowotnych, bo większość dolegliwości już mi zeszła poza katarem i bólem głowy. Co ciekawe koleżanka mnie dzisiaj poinformowała, że musi odwołać nasze wtorkowe spotkanie, ponieważ ma covid, więc ja już oczywiście zaczęłam analizować czy ja też go przypadkiem nie mam, klasyka.

Poszłam z psiakiem na spacer trochę się dotlenić. Pogoda jest aktualnie taka, jaką lubię. Lekki chłodek. Mimo wszystko ubrałam się ciepło, nawet ubrałam czapkę, żeby nie pogłębiać mojego kiepskiego zdrowia. Miałam dzisiaj misję nabijania kroków, bo wiadomo, że jak nie jestem w pracy to tych kroków jest mniej, więc obeszliśmy sobie osiedle dookoła. Znalazłam po drodze nawet śmieszny hydrant.

20241020_092720.jpg
Źródło: fotografia własna

20241020_092753.jpg
Źródło: fotografia własna

Po spacerze chwilę pokimałam, a potem gniłam przed komputerem. Jestem totalnie rozleniwiona, zmęczona i nieszczęśliwa z powodu kataru i bólu głowy, więc nie robiłam dzisiaj nic. Przygotowałam jedynie mięso na jutro i posprzątałam apteczkę. Przeziębienie pokazało mi, że mam w apteczce przeterminowane leki, ale nie sądziłam, że zbiorę ich aż tyle. Zapakowałam wszystko do reklamówki i zaniosłam do apteki w celu utylizacji. Do tej pory ta reklamówka robi na mnie wrażenie.

20241020_162949.jpg
Źródło: fotografia własna

Dzisiaj pierwszy raz odkąd zrzucam wagę czyli od prawie miesiąca czułam głód. Wspomogłam się kawą, żeby ten głód trochę zagłuszyć. Do tej pory raczej miałam problem z przejedzeniem, więc mocno się tym stanem rzeczy zdziwiłam. Mimo wszystko udało mi się utrzymać założoną kalorykę i jestem z z tego powodu bardzo zadowolona.

Wieczorkiem ponad godzinę nawijałam z przyjaciółką przez telefon. I w sumie tyle. Nie zrobiłam dzisiaj kompletnie nic. Byłam leniwa, marudna i w ogóle jakaś taka ciepła klucha ze mnie dzisiaj. Czekam aż leki zaczną działać i idę spać. A jutro urlopik, więc aż miło będzie poleniuchować w wyrku długo zamiast wstawać o czwartej rano.

Śniadanie: mocarz z twarogiem
Obiad: makaron z kurczakiem i fasolką szparagową
Kolacja: owsianka z białkiem, gruszką i bananem
Woda: 3,6l
Kroki: 13k

Do juterka misie pysie.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center