Tydzień tak zawalony sprawami, że nie miałem czasu kiedy pisać.
(pon lekarz - tylko kontrola , ze cztery urzędy - zdjęcie rentgenowskie zęba i wiele innych ciągle czasu brak ,stres, stres pospiech lecz 108 % normy zostało wykonane 😇)
Pewno bym coś wrzucił, ale co gorsza internet miewam w domu popołudniami tylko (po 15:00 -16:00) nawet nie próbuję sobie wyobrażać jak jeszcze bardziej kulawe byłyby posty gdybym być może dał radę pisać je z komórki.
Tydzień (pon-pt) męczący ale pozałatwiałem maksimum ważnych życiowych i urzędowych spraw, niestety w kilku poważniejszych questach/przypadkach zainicjowałem dopiero procesy z którymi pewno będę się męczył latami i miesiącami ale dobre i to - byle wytrwać i działać.
Najśmieszniejszą / Najbardziej farsową była wizyta w urzędzie pracy 13 VII (w czwartek) urząd przyjmuje interesantów do 14:45 - raz już w maju spóźniwszy się dokładnie minutę musiałem przyjechać dzień później .
Zbierałem się mozolnie i długo z reguły rano przerabiam mniej lub bardziej freegańską zieleninę na sałatki (z trzy zrobiłem w tym tygodniu )
IGNAVIS SEMPER FERIAE SUNT - LENIE MAJĄ ZAWSZE WAKACJE
ja po dekadzie czy też dwóch letargu i obiboctwa - próbuję nadrobić starty w nadmiernym wypalającym tempie - ale inaczej teraz nie umiem - oby kolejne tygodnie przyniosły większy balans i spokój w aktywnościach.
TAK CZY INACZEJ : czwartek : ostatecznie zrobiwszy rano sałatkę czy ugotowawszy brokuła (pewno to i to)
posprzątawszy ciut kawalerkę - przejechałem jeden przystanek rowerem w stronę huty i w zaczynającym się (jeszcze umiarkowanym) deszczu postanowiłem wsiąść jednak w autobus - 172 - po drodze życzliwi pasażerowie doradzili mi ostatecznie (były dwie odmienne sugestie) wysiąść nawet nie na rodzie kocmyrzowskim - lecz na KOMBINACIE (zajezdnia i ostatni przystanek autobusu) życzliwy młody człowiek także kupił mi bilet 20 minutowy za 4 zł (które fizycznie oddałem mu w monetach 2x2 zł ) - autobusy i nawet nowsze tramwaje niestety nie akceptują zazwyczaj polskiej twardej waluty - żądając plastiku i telefonu - niech sczeźnie to wykluczenie staruszków i prostych ludzi przez nad-technologię XXI wieku ....
(swoją drogą od wtorku mam po latach nową kartę plastikową PKO - ale do czwartku wieczór stan konto to 0.00 zł - potem nawet nie sprawdziłem - może wpłata już jest )
KIEDY 172(?) dotoczyło się na ostatni przystanek KOMBINATU (przeciągnął się czas na 20 minutowym bilecie do 21 chyba ;/ ) deszcz z nieba lał się strugami - letnia intensywna totalna burza i oberwanie chmury - schroniłem się w barze a la PRL tuż przy przystanku - szukając także WC (było na zewnątrz w piwnicy sąsiedniego budynku za barem)
bar istniejący od 20 lat gdzie czas stanął w miejscu - tatra 4.5 zł (plus 1 zł kaucji do momentu zwrotu flaszy) sól ziemi i prawdziwy proletariat nowohucki z krwi i kości mega cudowny klimat i ludziska
kot zwany "dziwkarz" "leniuch?" "kot" wszystkich 5 ciu imion nie pamiętam był także cudna maskotką lokalu - choć bufetowa nie pozwoliła mi karmić go kabanosem 😞
wrócimyzapewne (z @slowik i De Hutą do tego baru innym razem - lub ja wrócę 13 IX kolejna wizyta w gup a lokal ma moc )
w ogóle w szarawarach z torbami i moim ogólnym "image" mam wrażenie, że byłem w lokalu jakby trochę przybyszem z innej planety - co jednak nie budziło ani docinków ani wrogości - wypiłem piwo 0 % czekając aż ustanie deszcz i niestety w jeszcze większym pognałem do urzędu (GUP = GłUP / grodzki urząd pracy) - gdzie byłem po 14 :00 przemknąłem do nitki (jadąc tylko jeden przystanek rowerem - za to przez jakie pobocze - drogę bezdroża i wertepy to tego nie da się opisać - a drugi tramwajem na wąwozową )
śpieszyłem się by schronić się przed deszczem - i by odhaczyć wizytę do 14:30 (tak myślałem że wtedy kończą obsługę - w praktyce spokojnie do 14:45 )
oczywiście dookoła urzędu trwają prace przy nowej szosie szybkiego ruchu co było dużym utrudnieniem w dojeździe rowerem już w maju - teraz jadąc od przeciwstawnej strony w monsunowym deszczu nieświadomie ścieżka na wprost na skuśke przejechałem samym placem budowy (mijając koparkę i ciężarówkę ziemi ) mając 5 cm zapasu by nie spaść w błoto - sama żużlowa utwardzona z czarnego tworzywa ścieżka wyglądała jak tor dla motocykli - zdjęcia tego nie oddadzą (na pewno nie deszczu )
ta rampa faktyczniei sięgała parę metrów w dół i w górę a za nią urząd - najlepiej obwarowany i chroniony przed inwazją obiekt obecnie w Małopolsce - niech żyje nam zbrodniczy reżim Biurwokracji ! Niech żyje !!
po wejściu wreszcie do urzędu (bałem się nie na żarty, że robiąc zdjęcia w tym deszczu zniszczę zamoczę telefon - na szczęście nie - a naprawdę musiałem to uwiecznić ) zamknąłem się w męskiej toalecie niepełnosprawnych i swoje szarawary i podkoszulek wykręciłem jak mokrą szmatę - woda lała się litrami - załatwiłem co było do załatwienia i susząc trochę koszulkę i klapki pod suszarką do rąk w tej samej toalecie
wróciłem
(znów ktoś mi kupił bilet za zwrot gotówki - 138 do domu ) trzęsłem się z zimna przy małych zakupach w lewiatanie - ratunkiem była gorąca kąpiel, kawa i herbata . Bynajmniej nie był to koniec dnia - wieczorem dotarłem na 18 na cudowny trening TAICHI w parku Jordana (pierwsze zajęcia od lat )
teraz czas ruszać na konwent mangi anime
gdzie od 14:00 mam wolontariat - do poczytania po weekendzie :) !