Co raz bliżej spełnienia marzenia

Może pamiętacie, a może nie jak kilka miesięcy temu zawiadomiłem Was o moim pomyśle na stworzenie własnego filmu. Wybór padł na ekranizację Medalionów autorstwa Zofii Nałkowskiej.

Daję link do artykułu:
https://steemit.com/pl-filmy/@tartsak/chce-zrobic-swoj-wlasny-film

Zorganizowałem zbiórkę. Jednak to był niewypał. Sam zastanwiając się, gdyby nawet udało mi się nazbierać pieniądze, to dalej nie wiedziałbym co mam tak na prawdę robić. Nie mam w tym żadnego doświadczenia. Byłby ciężko.

Na jakiś czas porzuciłem swój projekt. Na wakacjach odbyłem staż w sklepie. Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego (w moim przypadku już ostatniego) znowu postanowiłem działać w tej kwestii. Nabrałem chęci, energii i motywacji. Nie wiem jak, ale udało mi się zdobyć maile ponad 70 wytwórni filmowych do których wysłałem swój pomysł na film, podesłałem dodatkowo logline (streszczony opis filmu na dwa zdania) oraz synopis (szczegółowy opis filmu).

Większość wytwórni odpisała, że dziękują za podesłanie pomysłu, ale nie mogą, nie chcą, bądź film nie jest zgodny z ich wytycznymi wytwórni. Jednak stało się, że jedna mała wytówrnia zainteresowała się moim pomysłem. Porposili o podesłanie scenariusza. "No w końcu ktoś przeczyta mój scenariusz" - pomyślałem. Miałem nadzieję, że to już ten czas. Że już się uda. Niestety nie.

Szanowny Pan Witold Bereś napisał, że scenariusz nie jest zły (no w sumie to mój mały sukces), ale po przemyśleniu stwierdził, że teraz taki film nie odniósłby sukcesu.
Zresztą łapcie screena:

Co do praw autorskich - wtedy jeszcze nie, dziś już tak, odnalazłem spadkobiercę praw autorskich i nawet mailowo z nim porozmawiałem. Spadkobierca byłby skłonny wyrazić zgodę na sfilmowanie Medalionów dopiero wtedy, gdy jakaś Wytwórnia Filmowa zechce kupić mój scenariusz. Zostało mi szukać wytwórni.

To już koniec? Przez dwa dni myślałem, że naprawdę to koniec i z mojego projektu nici. Jednak nie tak prędko. Dowiedziałem się, że w moim mieście odbędzie się casting na statystę do serialu "Erynie" w reżyserii Borysa Lankosza. Niektóre sceny będą kręcone w moim mieście. Poczułem, że muszę tam iść. Może się uda na planie pogadać z jakimś filmowcem, przedstawić mój pomysł na film, moją wizję. Może kogoś przekonam. Trzeba próbować. Odczekałem swoje i poszedłem. Tam mnie wymierzyli, zrobili zdjęcie i powiedzieli, że w razie czego skontaktują się ze mną na koniec listopada. Trochę się rozczarowałem, że dopiero w listopadzie, ale stwierdziłem, że co mi zostało innego do roboty? Będę czekał z nadzieją, że coś mi się uda.

W między czasie kończyłem swój drugi projekt. W sumie to miało być jedynie ćwiczenie. Podczas pisania scen mam problem z rozbudowywaniem dialogów. Stwierdziłem, że muszę poćwiczyć dialogi na przykładzie filmu opartego tylko na rozmowie.

Tytuł projektu to "Herezja". Opis:

Podczas niespodziewanych wydarzeń katolicki ksiądz zostaje zaproszony do domu protestanckiego pastora. Ksiądz widząc szczęśliwe i spełnione życie pastora zaczyna analizować swoje życie i posługę. Doprowadza to do głębokich refleksji na temat własnego życia, celibatu, starości, samotności, problemów i przyszłości KK oraz heretyków (w tym przypadku protestantów). Dzieli się swoimi uwagami z najbliższymi.

Film miałby za zadanie wywołać refleksję/dyskusję wśród widzów dotyczącą celibatu, posługi duchownych, ich życia oraz samotności. Przy okazji film zahaczałby o pytania dotyczące przyszłości KK i jego problemów. Jeśli nic się w kościele nie zmieni, nie nastąpi jego duchowe odnowienie, to czy ma szansę on przetrwać?

Protestanckie tło miałoby w tym filmie mieć na celu pokazanie, że istnieją ludzie, którzy interpretują chrześcijaństwo inaczej i poddać pod wątpliwość czy rzeczywiście jest tylko jedyna droga do Zbawienia i jest nią KK? Czy rzeczywiście inne drogi zasługują na miano 'herezji' i czy istnieje monopol na Zbawienie?

W sumie nie przywiązywałem do tego projektu jakiejś większej wagi. Po ukończeniu scenariusza chcąc otrzymać jakąś opinię, czy ten projekt w ogóle ma jakąś wartość, napisałem do Studia TOR, które zawsze chętnie odpisywało na moje pytania dotyczące filmów. Nawet nie proponowałem przedstawiać im scenariusza, tylko zwyczajnie poprosić o wydanie oceny. Odpisał sam dyrektor studia - reżyser, scenarzysta i producent Krzysztof Zanussi. Oto co napisał:

Szczerze zaskoczyło mnie to. Sam Zanussi mi odpisał. Jeszcze sugerując osobistą rozmowę. Odpisałem, że również chętnie porozmawiałbym z nim o tym. Tylko czy spotkanie wchodzi w grę? I tak sobie czekam na odpowiedź. Nie wiem czy się doczekam, ale żyję nadzieją.

Podsumowując robię kroki do przodu. Nie stoję w miejscu, a to sukces. Jestem co raz bliżej spełnienia marzenia. Czuję, że już jest tak bardzo blisko... Ale czy na pewno? Zobaczymy.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center