Szybki SPM: Liquify - Lost in Time

Mityczny rok 2095 objaśniony jako pewien upgrade Ziemi do innych przestrzeni życiowych śpiewem obydwu wokalistów na płycie Time w utworze zespołu Electric Light Orchestra nas - jako ludzi powoli dogorywających w epoce postindustrialnego kapitalizmu heterogenicznego - nie czeka. Ale warto sobie pofantazjować.

Płyty jednoosobowego projektu Tannera Ratclife'a z Liquify to stoner w iście kosmicznym, fantastyczno-inwestygatorskim stylu. Nie każda opatrzona jest łatwym nurtownym komentarzem mówiącym o potrzebie powrotu do korzeni ludzkiego jestestwa (diety paleolityczne, polowania, bushcraft, mieszkanie w starych, zapuszczonych miejscach, "urbex" opuszczonych budynków ery pra- i post- industrialnej oraz przed i po istnieniu wielkich koncernów i korporacji) w tym skażonym już (nie tylko marą strachu i zawłaszczania cudzej racji, wyznania, logiki, osobowości, prawa przez tą cholerną pandemię) oddechem metalicznego sapania wielkich maszyn zniszczenia, zła i niesprawiedliwości świecie, ale daje nam rzetelny obraz wnijścia w ten dosyć zastronomizowany świat, w którym każde ludzkie pokolenie będzie żyć w otchłaniach gwiezdnego pyłu po pewnej apokalipsie.

Gitary z mocnym broomem, odpowiednia kolejność ścieżek rytmicznych, przystawek oraz ampów daje niezwykle mocne doznania po wysłuchaniu samych dwóch ważnych utworów z płyty (Trapped in the Time Loop, Garden of Enchantment). To los każdego z nas, obkradanych z tożsamości, kultury, słowa, znaczeń i pojęć każdego dnia. Po trochu - po kawałku, umniejszonych pewnymi prawami ruchu grawitacyjnego planet, teorią kompromisów w biologii, walki o byt, elektryfikacji, inter- oraz ekstra- polacji jonów, cząstek czy opiłków tego wspólnego, ludzkiego ferrum którego stanowimy. My, pokolenie powojenne, pokowidowe, po Wielkim Resecie zdani na (nie)łaskę pragnień i oschłości sączącej się z mediów głównego nurtu, reklam, marketów, instytucji bankowych, religijnych oraz akademicko-naukowych. Jako będący pewnymi opiłkami w tym ferrum ciągle czepiamy się jakiegoś pola magnetycznego: albo ujemnego z dodatnim, dodatniego z ujemnym - lub odwrotnie. Nigdy środka, czy samej lewej, lub prawej centry danej siatki dyferencyjnej. Zupełnie zagniewani, zgubieni w odmęcie czasu i wszechmiar całego tenebrum w jednym, nieokieuznanym rozpadzie cząstek (debris) na mniejsze, najmniejsze, mikronowe cząstki.

Lepsze to od nowych płyt Rogera Watersa. A przedtem było aż tak udające Mother Sun.

Ocena: (8/10,5)

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center