Dzisiaj w pracy był dzień jak codzień. Było trochę chodzenia, dźwigania ciężkich rzeczy, człowiek trochę się spocił i spalil trochę kalorii. Chciałem sobie dać wycisk tak jak w poniedziałek, ale kondycyjnie nie dałem rady.
Po pracy chciałem pójść do Urzędu Skarbowego aby uregulować należności (zapłacić za PIT), ale w połowie drogi machnąłem ręką i wróciłem do domu. PIT już dawno rozliczony, dzisiaj TYLKO go zaakceptowałem i dokonałem płatności podatku przez internet. I dobrze zrobiłem, że wróciłem do domu, bo po godzinie 15 rozpętała się taka burza, deszcz lał, były grzmoty, normalnie ściana deszczu.
Miałem też dzisiaj jechać do Obi żeby kupić sobie rękawice przeciwwstrząsowe do pracy, bo przdostatnia para mi się rozwaliła i napocząłem ostatnią. Przy okazji chciałem może kupić okulary ochronne i kilka półmaseczek przeciwpyłowych, bo w tych antykoronawirusowych szkoda pracować.