Drodzy czytelnicy, w momencie czytania tego postu kurs dolara dochodzi już do 4 złotych. Jest to bardzo zły omen, gdyż wskazuje nam, że jest możliwość nadejścia długo tak wyczekiwanego kryzysu. Oczywiście jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak samo jak kurs dolara, natomiast coraz więcej tych jaskółek leci w naszą stronę. Kolejnym znakiem, z którym się spotkałem są ujemne wskaźniki makroekonomiczne niemieckiej gospodarki. Jak dobrze możecie wiedzieć nasi Sąsiedzi są jedną z głównych potęg gospodarczych i są również odpowiedzialni za politykę monetarną waluty Euro (przynajmniej nie formalnie).
No dobrze, ale co mnie to obchodzi? Takie pytanie mogłaby sobie większość z was zadać, a właśnie powinno gdyż to właśnie oni są naszym głównym rynkiem zbytu. Więc sobie wyobraźcie taki schemat, że z każdy rokiem nasz sąsiad kupuje więcej i więcej, aż dochodzi do momentu w którym następuje wyżej wspomniana sytuacja. Co się dzieje? Oczywiście Niemcy kupują mniej i mniej, natomiast u nas powstają zapasy i tak samo my zaczniemy eksportować mniej.
Logiczne, prawda? Prawda, bo cała ekonomia jest logiczna.
Skoro więc eksport maleje, to również zyski maleją, a jeśli zyski maleją to firmy mogą upaść. I następuje efekt domina (cytuję " Jak się jebie to wszystko na raz") i np. poprzez brak płatności od danego kontrahenta spada płynność finansowa innych podmiotów, co również może doprowadzić do następnych upadków firm.
Oczywiście to co wam opisuje nie nastąpi z dnia na dzień, bo nic się nie dzieje z dnia na dzień (chyba, że debile pomysły Pisu), ale przemyślcie czy nie warto czasem zacząć zaciskać pasa i oszczędzać, i inwestować pieniądze w chociażby nawet krypto waluty. Od siebie dodam tylko nie trzymajcie pieniędzy w "skarpecie" i kupujcie żadnych obligacji na miłość boską. Wstrzymałbym się również od inwestowania na giełdzie.
Ps. Jeśli chcecie żebym poruszył jakieś tematy związane z ekonomią to dajcie znać
.